Siedzieliśmy w aucie od dwudziestu minut, a ja myślałam że
zwariuje. Gdyby chociaż ktoś kręcił się koło tego domu miałabym pretekst do
tego żeby do nich zadzwonić i sprawdzić czy żyją… Na moje nieszczęście naprawdę
coś zaczęło się dziać bliska szaleństwa zobaczyłam w oknie coś czerwono-żółtego.
-Czy to OGIEŃ?! – wydarłam się nagle sama nie wiem czemu.
Ale reakcja Damiana była natychmiastowa popatrzył tylko przez okno i wybiegł w
stronę rudery, ogień to jedyne co mogło zabić wampira...
- Elwira biegniesz ze
mną czy nie?! – krzyknął kiedy ja jeszcze oszołomiona siedziałam i wpatrywałam
się w blado czerwone płomienie.
Jak poparzona wypadłam z auta i poległam przy okazji
prawie łamiąc sobie nogi, gdybym trochę uważniej ćwiczyła na WF-ie to może teraz nie miałabym takich problemów. Potykając się o własne nogi, zrównałam się z
Damianem. Chłopak wziął mnie za rękę i pociągnął za sobą przez co dobiegliśmy
znacznie szybciej. Stanęłam jak wryta patrząc przed siebie na buchający gorącem
ogień. Moje wahanie trwało najwyżej dwie sekundy. Dłużej nie myśląc wbiegłam do budynku, kiedy
tylko przekroczyłam próg usłyszałam dochodzący z góry okropny łomot. Ogień był
na razie tylko w kuchni po mojej prawej stronie, a schody przede mną. Rzuciłam
się histerycznym biegiem w górę, nie myślałam o tym co mnie tam czeka, nie
myślałam nawet o tym że pokój do, którego właśnie miałam wbiegnąć był pełen
krwiożerczych bestii. Otworzyłam ostro drzwi a to co zobaczyłam przyprawiło
mnie o nagłe mdłości.
Pomieszczenie, w którym stałam przepełniała cuchnąca woń
zaschniętej krwi i czegoś no tak zapach róży i jabłek i… lawendy. To
pomieszanie mogłoby się wydawać ohydne, ale nie… zapach ten przyciągał jak nic
innego. Spojrzałam przyciągnięta przez jakiś dźwięk w róg pokoju. Nie! To
niemożliwe!
-Akemi to ty! – krzyknęłam i udałam się w stronę
przyjaciółki.
-Elwira jesteś… -zaczęła głosem który nie był nawet słaby a
słabiutki. – Nie zostawiłaś mnie…
Była cała Oblepiona zeschłą krwią ale ja tylko wzięłam ją
pod ramię i zaczęłam kierować się w stronę wyjścia niestety na schodach zobaczyłam naszą wspólną
przyjaciółkę, ale to nie była moja Hikaru wyraźnie widziałam obłęd błąkający
się po jej ciemnych od głodu oczach.
- Idźcie stąd szybko. – zdołała wykrztusić… No tak
wstrzymywała powietrze.
Kiedy poczułam świeże powietrze przewróciłam się na plecy i
starałam się oddychać miarowo. Nie bardzo mi to wychodziła widocznie dym z domu
zbyt bardzo podrażniła moje płuca. Nagle zobaczyłam że z wspomnianego wcześniej
mieszkania wychodzi David tak jak ja zaciągnął się zbawczym tlenem, jednak
zaraz tego pożałował. Widocznie wszędzie unosił się zapach krwi Akemi.
Odruchowo, ciągle leżąc na plecach, przyciągnęłam przyjaciółkę do siebie.
- Spokojnie Elwira , jestem bardziej przyzwyczajony do krwi
niż Hikaru nic nie zrobię Akemi. – powiedział spokojnym tonem a ja lekko
rozluźniłam uścisk. – wiesz gdyby nie ty nigdy by nam się nie udało zauważyłaś
ogień a my tak pochłonęliśmy się walką w piwnicy ze go nie zauważyliśmy.
Nagle z drzwi wyszła, a raczej wybiegła w swoim wampirzym
tempie Hikaru przytrzymując delikatnie, jak gdyby był z porcelany, Damiana.
Uśmiechnął się do mnie i przytulił mnie a następnie Akemi mocno do siebie.
- Udało się nam, udało się nam razem… - wyszeptał zapewne z
powodu wypełnionych dymem płuc.
Miał racje udało nam się i to wspólnymi siłami. Tym razem
nie było podziałów na dobro czy zło, ale jedno było pewne skoro te… istoty
znały prawdę o babce Akemi znali ją też inni.
Jejciu, jakie tajemnicze... ;) Kocham cię za to że w końcu Akemi się znalazła.! Ona jest fajna. Bidulka... Oby z tego wyszła :p
OdpowiedzUsuńPisz szybciutko nowy rozdział bo wytrzymać już z przejęcia nie mogę :>
"Ona jest fajna"
OdpowiedzUsuńkomentarz u góry o.o)
Gdyby nie Elwira i Hikaru już by nie żyła, więc liż stopy niebieskowłosej ;p
Cudowny rozdział ♥
Jesteś wredna :p Nie mów tak, bo to Elwira znalazła Akemi i to ona ją ocaliła ;p Więc Akemi najbardziej powinna dziękować Elwirze. Hikarou chciała wyssać z niej krew.
UsuńPoza tym to jeżeli jesteś taką "wielką fanką" to czemu wybierasz TYLKO postać Hikarou? :p ja tam lubię wszystkich.. i mam prawo do własnej opinii....AMEN
A kto powiedział, że wszystkich nie lubię?
UsuńTak jak ty masz swoją faworytkę, ja też ją mam- Hikaru.
Po prostu Akemi ciągle liczy na łaskę kogoś innego itp. ;p
I nawet nie wiesz jak ciężko być musiało Hikaru, nie gryząc jej. -.-
Ona się poświęcała itd, nie tylko Elwira. To Akemi była tutaj ofiarą, że tak się wysłowię i w tym rozdziale nie błysnęła jakimś niezwykłym charakterem i temperamentem.
yhhhyyyyy... ;p Nie będę z tobą dyskutować przyjaciółko ;p
UsuńDodam tylko że lubię Akemi i nie obrażaj tej postaci.
Dopiero co weszłam, ale chętnie przeczytam wszystkie rozdziały.
OdpowiedzUsuńNo no no... Dawno mnie tu nie było. Trochę się pozmieniało. Powiem Ci tak, że piszesz świetnie i czekam na więcej. Co do Akemi to ja mam mieszane uczucia. Ja tam bardziej lubię Hikaru.
OdpowiedzUsuńOczywiście w wolnym czasie zapraszam do mnie na volleyball-lost-dreams.blogspot.com