poniedziałek, 11 lutego 2013

Rozdział 7


- Dziewczyny ale Łukasz to jeszcze nic. Pisałam wczoraj z Harrym i on powiedział, a tak właściwie napisał mi że nic nie wiedział o tym co zrobił Nick. – powiedziałam niepewnie czekając na reakcję przyjaciółek.
Miałyśmy teraz godzinne okienko więc postanowiłam im wszystko opowiedzieć. Szczerze sama nie wiem co robić i to od pewnego czasu. Tak bardzo chcę mu wierzyć…
- I co wierzysz mu wiesz dobrze jacy są chłopcy z naszej klasy. – odezwała się od wczoraj (za co zdążyłam ją pochwalić) niebiesko-włosa.
- Tak wiem ale co jeśli on mówi prawdę? – zapytałam.
Coś było w tym co mówiła Hikaru. Oni zawsze się zakładali mało ważne o co. Problem jest taki że ja chce mu wierzyć.
- No sama nie wiem. Może tym razem naprawdę powinnaś z nim pogadać. – zaproponowała tym razem Akemi.
- No nie jestem pewna myślisz że powie mi prawdę? – zapytałam lekko sarkastycznie.
One są czasem tak nie mądre. Przecież gdyby nawet skłamał na Facebooku, to teraz też mógłby to zrobić.
- Może jednak z nim porozmawiam, może chociaż uda mi się poznać czy on kłamie czy nie. – wypaliłam nie zastanawiając się nad tym.
- Masz rację co innego kłamać na czacie, a o innego w Realu.  To może się udać – Akemi jak zawsze miała pod ręką jakąś mądrą odpowiedź.
- Okej… Nie ważne… - zaczęła dotąd nieobecna Hikaru. Ale ja nie dałam jej dokończyć.
- Jak to nieważne?- zdziwiłam się.
- Daj mi dokończyć Elwira. Nie ważne – i w tym miejscu popatrzyła się na mnie znacząco – Bo zapraszam was na jutro do mnie. Wiecie popcorn, chipsy, plotki, i takie tam… To jak przyjdziecie?
- Okej! Ja się na to pisze darmowe żarcie, przyjaciółki i fajne filmy. - jak zwykle zaczęła krzyczeć Akemi.
- Dobra, a ty Elwira? – Hikaru zapytała powstrzymując się od śmiechu po wypowiedzi Akemi.
- Oczywiście że tak! Tylko nie ma mnie kto odwieźć. – powiedziałam wyrwana ze snu.
Prawda jest taka że prawie ich nie słuchałam. Dobrze wiem że one tego nienawidzą więc postanowiłam udawać ze znam wszystkie szczegóły tej rozmowy.
- Będzie ktoś jeszcze? - zapytałam z nadzieją że będziemy tylko we trzy.
- Tak moje kuzynki już je poznałyście Wiktorie oraz… - tu próbowała stworzyć napięcie ale jej się to zupełnie nie udało, on zawsze zaprasza… - Julę.
Dobra one mogą być są naprawdę fajne i nikomu nie wygadają o czym rozmawiamy. Drrr… skończyło się nasze błogie lenistwo niestety… Jeszcze 15 minut przerwy znowu czeka mnie męczarnia na lekcji Matematyki. No i będę musiała porozmawiać z Harrym.  Nie mówiłam dziewczynom ale ostatnio coraz częściej myślę o innym chłopaku. Wydaje się naprawdę fajny, miły, zabawny powiedziałabym ze wręcz idealny. Dlaczego ja ciągle staję przed jakimś wyborem. Zawsze mogę wybrać, albo pozostawić nie wybierając nic. To co myślę nie ma żadnego sensu, ja po prostu muszę z nim porozmawiać.
- Dobra to ja idę do zobaczenia. Życzcie mi powodzenia. – powiedziałam szybko żeby się nie rozmyślić.
 - Będzie dobrze może on wcale nie jest taki jak nam się wydawało… - jej słowa niestety nie brzmiały przekonująco.
Ale ja jej już nie słuchałam szłam korytarzem rozglądając się za znajomym brunetem: „Może jest na górze”. Pomyślałam i odwróciłam się gwałtownie. To co zobaczyłam momentalnie wypaliło mi wielką dziurę w sercu. A one mnie ostrzegały mówiły jaki jest naprawdę tylko że ja nie chciałam słuchać. Naprawdę myślałam że on się zmieniał, że nie miał z tym nic wspólnego. A teraz widzę jak całuję się z jakąś blondyną na środku korytarza. Byłam taka głupia myślałam że on dalej chce się ze mną widzieć i być… Czuje się jeszcze większą idiotką niż wcześniej. Muszę stąd iść bo się rozpłaczę. Nie dlatego że go nadal kocham tylko dlatego że dałam się znowu zranić.
- Elwira coś się stało?
- Słucham?! Nie po prostu…
- To jak będziesz na tej dyskotece? – Łukasz wypowiedział te słowa tak entuzjastycznie że musiałam się chwilkę zastanowić co on w ogóle powiedział.
- A to! Tak pewnie tak… zresztą sam słyszałeś moją mamę. Więc dzięki tobie muszę…
Dopiero teraz zorientowałam się ze stoimy na środku korytarza, zauważyłam też że patrzy na nas Harry udając że słucha swojej nowej „dziewczyny”.
- Może zejdziemy ze środka bo torujemy innym drogę. – zaproponowałam.
- Tak racja! – powiedział odsuwając się lekko na bok, po czym ja zrobiłam to samo. – A co do twojej mamy. To cieszę się że cię do tego namówiła,  przynajmniej będzie z kim porozmawiać i potańczyć.
- Z tego co wiem macie w klasie trochę dziewczyn, więc chyba jest z kim potańczyć co? – zapytałam uśmiechając się. Teraz już zupełnie nie chciało mi się płakać. Już nie byłam smutna.
- No niby tak ale ja chcę tańczyć z tobą. - Takiej odpowiedzi zupełnie się nie spodziewałam.
- Wiesz ja już chyba musze iść do dziewczyn. – powiedziałam bez zastanowienia.
- No to cześć ja też już muszę iść bo chłopacy chyba się niecierpliwią. – wskazał na grupkę chłopaków stojących pod ścianom i patrzących się na nas znacząco.
- Taa… to ja lecę. – powiedziałam śmiejąc się.
Ludzie twierdzą że życie jest beznadziejne tylko dlatego że coś im nie wyszło. Ale mi się wydaję że jest inaczej że to niektórzy ludzie w tym życiu są beznadziejni i psują nam wszystkie jego aspekty. Ale to działa w obie strony i kiedy spotkamy człowieka który pomaga nam budować życie na nowo. To co złe już nas nie obchodzi i zostaje gdzieś za nami. Czuje że kimś takim jest dla mnie Łukasz i moje przyjaciółki. Przy nich na mojej twarzy momentalnie pojawia się uśmiech.   

///*****************///
zaczynają mi się feerie (jupi!!) więc teraz (mam nadzieję rozdziały będą dodawane częściej. Przepraszam za to że Elwira ma takie nagłe zmiany nastroju i w ogóle ale ostatnio i ja niestety mam podobnie. Staram się pisać od siebie więc następne rozdziały też pewnie będą takie wesoło-smutne. 

2 komentarze:

  1. Nominuję Cię do Liebser Award.
    megg-meggi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. hej. tez mam wlasnie ferie wiec mialam czas zeby przeczytac twoje opowiadanie ktore jest ciekawe, zaczelam pisac tez wlasne. zapraszam
    covenantofsouls.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń