poniedziałek, 4 lutego 2013

Rozdział 6


To co jest na papierze zostaje z nami na dłużej. Ale jest takie miejsce gdzie znajdziemy wszystko bez względu na pożar, wypadek czy zepsuty komputer. W naszym sercu wszystko zostaje „Na zawsze” . Często zastanawiam się nad swoim postępowaniem. I choć jestem wredna dla ludzi przez to co mówię. To w tych najprostszych gestach mogę być dla kogoś nieoceniona. Nie chcę chwalić czy robić z siebie bóstwa, bo nim nie jestem. A to że jestem wredna wiedzą wszyscy. Nieliczni wiedzą kim jestem naprawdę. Tworzę wokół siebie coś w rodzaju tarczy ochronnej która przepuszcza tylko ludzi którzy na to zasłużyli. A może to mój błąd… Minął już prawie miesiąc od kąt zostałam perfidnie oszukana przez człowieka, którego jednak przez nią przepuściłam. Czy to nie jest przestrogą? Może źle wybieram przyjaciół, odrzucam tych wartościowych, a przyjmuje tych którzy nie są tego warci. Jednego jestem pewna z niektórymi ludźmi wyjątkowo dobrze mi poszło.
- Elwirka! Wstawaj! Przez tydzień dawałam się oszukiwać. Ale teraz musisz iść pani już trzy razy pytała mnie dlaczego nie chodzisz do szkoły! A dobrze wiesz jak nie lubię kłamać.
- Dobrze! Ale jeszcze 5 minut.
- Okej… Ale jak minie to wstajesz od razu.
To prawda od tygodnia nie chodziłam do szkoły, nie potrafię spojrzeć jeszcze raz w oczy bliźniakom. Przez dwa tygodnie jakoś udawało mi się ich unikać ze względu na ciągłe testy i sprawdziany. Ale poprzedni tydzień okazał się świetnym czasem na udawanie. Wydaję mi się e mama wie że udaję tylko nie mówi tego, bo mnie rozumie chyba…
Dobra wstaję minęło nie 5 minut, tylko 15. Ubieram kapcie i jak codziennie zakładam słuchawki na uszy. Ubieram się w: <KLIK>
- Nina uczesz mnie dzisiaj? – zapytałam z nadzieją że przynajmniej nie zbłaźnię się pierwszego dnia po mojej „chorobie”.
- Okej. Tylko poczekaj aż skończę ze sobą – powiedziała a raczej krzyknęła niechętnie.
Super jeśli mam czekać aż ona skończy to będę czekać w nieskończoność. W moich słuchawkach słyszę: <KLIK>. tą piosenka zawsze przypomina mi że jeżeli mam przy sobie przyjaciółki to nigdy się nie poddam.
- Chodź Elusia uczeszę cię! – Elusia…  tylko ona mnie tak nazywa, ale jak ja to kocham… Nina (najlepsza fryzjerka w tym kraju) wymodelowała mi lekko włosy i podkręciła grzywkę. Dzięki tym rannym zwykłym czynnościom prawie zapomniałam o moich zmartwieniach. Prawie… Tylu rzeczy się boję ale trzymam je za zamkniętymi drzwiami, tylko że kiedy dzieję się coś czego naprawdę się boję to wszystkie drzwi się otwierają. Tęsknie za tymi dniami   kiedy byłam trochę młodsza, kiedy wszyscy się ze mnie śmiali, a ja po prostu odwracałam się do nich plecami , i miałam gdzieś to co oni sobie o mnie myślą. Bo przecież najważniejsi są przyjaciele, rodzina… To już się skończyło teraz tak nie potrafię.
A ni się obejrzałam a już siedziałam w aucie, które jak zawsze gdy prowadzi go mama wyjeżdża powoli spod domu. Drogę do szkoły zawsze pokonuje w ciszy i spokoju żeby się uodpornić na resztę dnia. Tak miało być też i dzisiaj. Kiedy nagle mama zaczęła się przy kimś zatrzymywać .
-O Łukasz wsiadaj. Jest zimno a ty masz tak daleko do szkoły.
- Dziękuję! – odpowiedział lekko się uśmiechając.
Łukasz chodził do 3 gimnazjum. Nigdy nie miałam okazji z nim porozmawiać. Kiedyś nawet mi się podobał, ale zupełnie mi przeszło. Musiałam podkulić nogi bo zawsze leże oparta o drzwi na tylnej kanapie.
- Cześć Elwira. – powiedział niezbyt głośno.
- Hej! – powiedziałam siląc się na szczęśliwą minę i głos.
- Idziesz dziś wieczorem na dyskotekę? – zapytał teraz niestety zbyt głośno jak na jazdę z moją mamą.
- Eli masz dziś imprezę dlaczego mi nie powiedziałaś?
- Wiesz mamo ja nie lubię takich… imprez. – powiedziałam zrezygnowanym głosem wiedząc że mama i tak nie pozwoli mi nie iść.
- Nie możesz przepuścić takiego ważnego wydarzenia, zawiozę cię wieczorem. Co ty na to?
- Extra… - powiedziałam mało entuzjastycznym tonem.
W końcu dojechaliśmy pod szkołę. Ta droga z minuty na minutę męczyła mnie coraz bardziej. Kiedy wyszłam z auta i pożegnałam się z mamą znowu poczułam świeże powietrze, a ono od razu popłynęło w moich żyłach razem z krwią. Nie nienawidzę ciasnoty i uwielbiam przestrzeń… O nie to znowu on mam Dos tych bliźniaków!
- Łukasz idziesz? – zapytałam zdenerwowana. Wolę żeby teraz żaden z bliźniaków nie widział mnie samej. A już zwłaszcza nie Harry.
- Tak pewnie chodź – i jakby czytając w moich myślach załapał mnie za rękę. I uśmiechnął się słabo. – Wiem Elwira. Oni są zwykłymi gnojkami.
No tak nawet w „starszych” klasach o mnie gadają.
- Ale wolę nie trzymać się z żadnym chłopakiem na razie za rękę, nie chcę żeby gadali o minie jeszcze więcej niż teraz.
- Rozumiem - powiedział lekko i niechętnie puszczając moją dłoń. – Wiesz ja idę do Damiana wiesz mojego kuzyna. To cześć.
- Na razie. – nie ma pojęcia dlaczego ale te słowa wymówiłam niemal niesłyszalnie.
Przebrana w szkolne buty poszłam do dziewczyn. Ciekawe czy one przez ten tydzień też gadały tylko o mnie?
- Mogę się przysiąść? – zapytałam pierwszy raz od pewnego czasu się uśmiechając.
- Siadaj!- powiedziała zbyt głośno Hikaru.
- Tak no wiesz skoro musisz… - dodała mówiąc tak obojętnie że aż śmiesznie Akemi.
- Też was kocham! – powiedziałam naprawdę szczęśliwa że je mam.
- Idziesz na imprezę? – zapytała pewna mojej odpowiedzi
 Hikaru.
- Tak – odrzekłam zdecydowanym głosem.
- Słucham chyba się przesłyszałam… Jakim cudem? – zapytała śmiejąc się brunetka.
- Danka to nie jest śmieszne!
Opowiedziałam im wszystko po kolei, a przyjaciółki patrzyły tylko na mnie ze zdziwionymi minami.     

4 komentarze:

  1. Fajny rozdział i zadziobisty nowy wygląd bloga! ♥♥♥ Akemi-Danka- najfajniejsza postać ciągle! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zostałaś nominowana do Liebster Award przeze mnie :D Szczegóły znajdziesz u mnie na blogu :P

    cytruskowa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję nominacji, fajnie że bloggerzy się wspierają:)zapraszam na mojego bloga i mam nadzieję, że ci się u mnie spodoba:) http://memarieamar.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń